Jak poinformowała stacja RMF, reporter tego radia dotarł nieoficjalnie do raportu unijnych inspektorów po ich kontroli w polskich zakładach mięsnych i inspektoratach weterynaryjnych. Chodzi o wizytę, którą audytorzy Komisji Europejskiej złożyli w Polsce na początku lutego, po głośnym skandalu z nielegalnym ubojem zwierząt w Kalinowie, skąd mięso trafiło do 15 krajów unijnych.

Raport nie jest jeszcze publicznie znany, ale według doniesień radia – inspektorzy mieli wykryć rozbieżności w dokumentacji badań wykonywanych przed i po uboju zwierząt. Kary pieniężne miały być w ocenie kontrolerów zbyt rzadko nakładane na osoby odpowiedzialne za niedopełnienie obowiązków przy uboju bydła, a nakładane kary były zbyt niskie.

W jednym raport zgadza się z doniesieniami medialnymi i samymi polskimi inspektorami weterynaryjnymi: kontrolerzy mieli wskazywać na poważne niedofinansowanie inspekcji weterynaryjnej i braki kadrowe, system opłacania lekarzy powoduje brak motywacji do kontroli, a wiele z samych kontroli jest przeprowadzanych zbyt szybko i nierzetelnie.

Co więcej, inspektorzy mieli stwierdzić brak monitoringu ogłoszeń dotyczących tak zwanego bydła pourazowego. To w ten właśnie sposób ogłaszała się ubojnia w Kalinowie – w internecie ukazywały się ogłoszenia „Chore bydło kupię", na które nie reagowały żadne służby, ani weterynaria, ani policja. Same ogłoszenia zniknęły (lub zmieniły miejsce publikacji) dopiero po wybuchu afery. Według reportera RMF FM, unijne kontrole w rzeźniach mają zostać powtórzone pod koniec marca, planowany audyt rynku drobiu zostanie rozszerzony o rynek pozyskiwania w naszym kraju mięsa wołowego